GOS Zieloni Koźminek - strona oficjalna

Strona klubowa

Logowanie

Wspierają działalność

Patronat medialny

Losowa galeria

Zieloni - Szczytniki 26.09.2010
Ładowanie...

Statystyki

Brak użytkowników
zalogowanych i 4 gości

dzisiaj: 42, wczoraj: 771
ogółem: 3 456 704

statystyki szczegółowe

Aktualności

PIŁKARSKI TEMAT DO DYSKUSJI

  • autor: gmaslow, 2013-12-24 00:35

PIENIĄDZE DLA PIŁKARZY AMATORÓW

W ROZWINIĘCIU ARTYKUŁ, KTÓRY UKAZAŁ SIĘ NA PORTALU WWW.WESZŁO.COM ORAZ NA STRONIE WWW.JARDERSPORT.PL, A PO KTÓRYM ROZWINĘŁA SIĘ GORĄCA DYSKUSJA W KOMENTARZACH STRONY KLUBOWEJ KKS KALISZ (http://www.kkskalisz.pl/news.php?readmore=2643)

ZACHĘCAM DO KOMENTARZY TEMATU RÓWNIEŻ U NAS

 

  • Prezesi nie mają złudzeń - IV liga bez pieniędzy dla piłkarzy? Bez szans!
  •  
    01.12.2013 Bartosz Braciszewski

Czy piłkarze za hobbystyczne granie po pracy powinni być wynagradzani? Czy da się na poziomie IV ligi żyć z wychowanków i zapaleńców? Głos w tej sprawie zabrali prezesi kilku takich klubów. Wszyscy mówią jednym głosem: realia są różne, pieniądze także, możliwości tym bardziej, ale we wszystkich przypadkach jedno pozostaje niezmienne - nie płacisz, to cię nie ma. Poniżej prezentujemy artykuł, który ukazał się na portalu www.weszlo.com.

Okazuje się, że zdaniem ludzi sterujących klubami IV, czyli de facto piątej ligi polskiej, nie ma absolutnie żadnych możliwości na przetrwanie na tym poziomie rozgrywkowym bez wynagrodzeń dla piłkarzy. Jedni płacą z góry, inni przeznaczają do podziału określoną pulę pieniędzy za zrealizowanie postawionego przed sezonem celu, jeszcze inni rzucają premie za wygrane mecze, ale wszyscy, bez wyjątku, płacą. - Jak nie będzie płacy, to nie będzie też chętnych do trenowania. Ciekawi mnie bardzo jak wysoko byłaby w stanie zajść drużyna, która rozpoczęłaby grę w Klasie B nieopłacanymi piłkarzami. Nie wyobrażam sobie jednak, żeby na poziomie IV ligi taka drużyna mogła występować. Jak ktoś tej sztuki dokona, to będę go naprawdę szczerze podziwiał – mówi wprost Teodor Wawoczny, prezes Grunwaldu Ruda Śląska.

Nikt nikomu płacić oczywiście nie zabroni, bo jeśli pojawia się w klubie sponsor, który chce na stół wyłożyć pieniądze, to nie będzie głupiego, który taką rękę odtrąci. Pytamy jednak o zasadność takiego działania, bo sęk w tym, że wszystko kręci się właśnie wokół tego typu ludzi – zapalonych pasjonatów, którzy nie żałują swoich prywatnych pieniędzy na małe IV-ligowe kluby z okolicy. Dopóki są, beznamiętnie oddani piłce, jakoś się to wszystko kręci. - Nie wiadomo tylko jak długo to potrwa, bo z dotacji miasta czy gminy naprawdę nie da się utrzymać zawodników. Te pieniądze ledwie wystarczają na trenera i dojazdy – twierdzi z kolei Krzysztof Zawiła, wiceprezes Halniaka Maków Podhalański.

Wszystko kręci się więc wokół sponsorów (bo przecież opłacani przez klub piłkarze nie generują żadnych zysków), a także… ambicji zarządzających tym klubem ludzi. Porozmawialiśmy z kilkoma prezesami i teoretycznie w większości woleliby żyć w rzeczywistości, w której nie musieli by takim piłkarzom płacić, ale gdzieś z tyłu głowy u każdego kiełkuje myśl, że jeśli odpuści, spadnie z tej IV ligi, która w regionie jest już „czymś większym”. Wprawdzie w skali całego kraju kopaniem się po czole kochających futbol chłopaków i całej rzeszy niespełnionych talentów, ale w okolicy pozwala dzierżyć palmę pierwszeństwa i uchodzić za najlepszy klub gminy czy powiatu. Prestiż. Wszystko zaczyna się więc od ambicji działaczy, przechodzi przez szukanie sponsorów, dociera do płacenia przeciętnym przecież zawodnikom, aż wreszcie zatrzymuje się na ścianie - rywalu, który pieniędzy ma troszkę więcej i najlepszego grajka bez trudu zagarnie. W ten sposób koło się zamyka. Albo płacisz więcej, albo znikasz.

- Nie ma co wierzyć w bajki. Nikt nie będzie grał za darmo na tym poziomie. To jednak jest pięć treningów w tygodniu i wyjazd w każdą sobotę – choćby dlatego powinni dostawać pieniądze. Nie mówię o nie wiadomo jakich kwotach, bo u mnie chłopaki dostają po 200, 400 czy 800 złotych. Gwarantuję jednak, że nie znajdzie pan w regionie 18 chłopaków, którzy dla przyjemności pograją w piłkę pięć-sześć razy w tygodniu. Nie wierzę w to. Można by oczywiście spróbować zmierzyć się z tą ligą juniorami, za darmo, ale w mniejszych miastach zebranie utalentowanej kadry juniorów jest po prostu niemożliwe. Nikt lepszy by nie został, bo zawsze znalazłby się klub, który zaproponowałby mu trochę pieniędzy. Ja byłbym naprawdę szczęśliwy, gdybym nie musiał płacić, ale nie uda się grać w tej lidze bez pieniędzy dla piłkarzy – nie ma złudzeń Mariusz Tyburski, prezes Lecha Rypin, który zderzył się z IV-ligową rzeczywistością po problemach finansowych i wycofaniu się z rozgrywek II ligi.

„Nie uda się grać w tej lidze bez pieniędzy dla piłkarzy”. W tej, czyli IV. Nie ma co ukrywać, po rozmowach z prezesami widać, że piłkarski rynek na peryferiach polskiej piłki robi się coraz bardziej zepsuty. Opłacani są ludzie, którzy w większości przypadków nie gwarantują żadnego sukcesu sportowego. Zwroty za dojazdy? OK, jakoś moglibyśmy to jeszcze zrozumieć, ale dodatkowe wynagrodzenie? Na dodatek płatne zazwyczaj z góry, bez względu na wynik? Bez przesady. Do czego to wszystko prowadzi? Prezesi mówią: bez kasy nie zbierzemy zawodników na odpowiednim poziomie. I znów wracamy do kwestii ambicji: płacę, bo chcę grać w IV lidze, a nie dlatego, że piłkarz X czy Y swoimi umiejętnościami na te 500 czy 800 złotych zasługuje. Jedyne chyba zdrowe wyjście z sytuacji podsunął nam Krzysztof Zawiła, który opowiedział o piłkarzach, którzy grają w IV lidze… za pracę. - Dzisiaj o nią bardzo ciężko i często spotykałem się z takimi sytuacjami, że chłopak przyszedłby do nas grać, gdyby tylko dostał zatrudnienie. W ramach tego zrezygnowałby nawet z innych zysków.

I to byłoby dość uczciwe postawienie sprawy. Wy załatwiacie mi pracę, a ja w ramach tego sprzedaję swoje IV-ligowe umiejętności. Wy macie zawodnika, ja mam pracę – czysty układ. W innym przypadku następuje wspomniane już zepsucie rynku, bo choć dla tych normalnie pracujących przecież chłopaków, pieniądze zarobione z gry są jakimś dodatkowym zastrzykiem do domowego budżetu, to jednak mimo wszystko w dalszym ciągu są zawodnikami sto pięćdziesiątego sortu, których nikt poważniej zajmujący się futbolem po prostu nie chciał. Mówiąc wprost, są słabi, ale ambicje prezesów pozwalają im na kopaniu się po czole zarabiać pieniądze. – Przez to obserwuje się coraz większą rotację zawodników, bo jeśli w klubie X zaoferują mu więcej, to po prostu nie mamy szans go zatrzymać. Mamy swój reżim finansowy i gruszek na wierzbie obiecać przecież nie możemy – zauważa Zawiła.

I nie ma odważnego, który przetnie pępowinę i wyłamie się z systemu. Wizja spadku z IV ligi tak paraliżuje prezesów, że niektórym wyłącza się trzeźwe myślenie. „Jeśli chcę mieć klub, muszę piłkarza kupić”. „Jeśli chcę zaistnieć, muszę płacić” – hasła powtarzane jak mantra we wszystkich rozmowach z prezesami. Mamy tylko jedno pytanie: czy gra naprawdę warta jest świeczki? Ambicja ambicją, ale to przecież tylko IV liga. Peryferie futbolu. Czasami uda się wygrać jakiś ciekawszy mecz, jak choćby Grunwaldowi, który w finale PP katowickiego Podokręgu odpalił właśnie rezerwy Ruchu, i spirala się nakręca. – Gdzie pan widzi różnicę między poważnymi ponoć piłkarzami na kontraktach, a naszymi? Powinni wygrać z nami w cuglach, ale ja różnicy żadnej nie widziałem – mówi Wawoczny. Bardzo fajnie, że się udało, nowa kartka w klubowej kronice zostanie zapisana złotymi zgłoskami, ale czy płacenie tym zawodnikom sprzyja czemuś więcej? Czy ta IV liga to naprawdę aż takie wielkie „halo”, dla którego warto tak marnować pieniądze? Uczciwie, czy dzięki temu jak grzyby po deszczu wyrastają z tych klubów zawodnicy I-ligowi bądź ekstraklasowi? Nie. Trafi się jeden na 1000, ale to wszystko. I te 300 czy 500 złotych niczego nie zmienia.

Czemu płacicie? „Bo spadniemy”. No to spadnijcie. Serio, skoro zysków z IV ligi i tak nie ma żadnych, to czy nie lepiej byłoby np. pograć przez kilka lat w lidze okręgowej, przeznaczyć zaoszczędzone w ten sposób pieniądze na remont klubowego budynku, sprzęt i obozy, żeby przyciągnąć w ten sposób na treningi dzieciaki, zamiast holować niespełnione marzenia o piłkarskich salonach amatorów korków i krótkich spodenek? Z czego byłaby większa satysfakcja: z utrzymanej wypłatami IV ligi czy z wychowanka, który zrobił karierę, bo miał zapewnione dobre warunki rozwoju? Z IV ligi czy z Artura Sobiecha, który kiedyś dziurawił siatki na meczach Grunwaldu, a dziś biega po murawach Bundesligi? Tak tylko głośno myślimy.



źródło: www.weszlo.com


  • Komentarzy [0]
  • czytano: [624]
 

Dodaj swój komentarz

Autor: Treść:pozostało znaków:

Ostatnie spotkanie

ZIELONI KoźminekRASZKOWIANKA Raszków
ZIELONI Koźminek 0:1 RASZKOWIANKA Raszków
2019-03-23, 16:00:00
     
oceny zawodników »

Reklama

Wyniki

Ostatnia kolejka 17
ZIELONI Koźminek 0:1 RASZKOWIANKA Raszków
SKP Słupca 3:1 STAL Pleszew
MKS TUR Turek 0:4 ASTRA Krotoszyn
WILKI Wilczyn 0:1 ODOLANOVIA Odolanów
POLONUS Kazimierz Biskupi TULISIA Tuliszków
BIAŁY Orzeł Koźmin Wlkp PIAST Czekanów
GKS Sompolno VICTORIA Ostrzeszów
PIAST Kobylin ORZEŁ Mroczeń

Najbliższe spotkanie

W najbliższym czasie zespół nie rozgrywa żadnego spotkania.

Statystyki drużyny

WSPIERA NAS

GMINA KOŹMINEK

 

Kalendarium

20

04-2024

sobota

21

04-2024

niedziela

22

04-2024

pon.

23

04-2024

wtorek

24

04-2024

środa

25

04-2024

czwartek

26

04-2024

piątek